Zagadka ta interesowała go więcej niż wszystko w świecie, gdyż jeżeli mógł być ocalonym, to ocalenie jego z pewnością pochodzić będzie od podmajstrzego.
Żywił niepewną nadzieję, że mu będzie pozwolonem opuścić Francyę i zniknąć gdzieś razem z Paskalem Lantier.
Ten, otrzymał bilecik podpisany przez Pawła Pelisssier.
Zgodnie z przypuszczeniem Wiktora, wcale się on nie zajmował charakterem pisma.
Zdawało mu się, że zawiadomienie nie mogło wyjść od nikogo innego tylko od wspólnika.
Uznał je więc za dobre i czuł się upewnionym i zadowolonym.
Upłynęła reszta dnia.
Wiktor i Ryszard kolejno pilnowali więźnia.
Każdy z nich z kolei, schodząc z warty, udawał się do pokoju Pawła, którego upadek ducha był straszliwy.
Nieszczęsny młodzieniec w ciągu kilku godzin o dziesięć lat się postarzał.
Zwolna jednakże jego cierpienie ustawało.
Jakaś odrętwiałość nie będąca snem, opanowała jego umysł i znieczuliła ból moralny.
Nazajutrz rano Paskal Lantier około jedenastej zjadł śniadanie w Hotelu Prefektury, i niecierpliwie czekał chwili, w której się miał udać do sądu.
Chwila ta nadeszła.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1548
Ta strona została przepisana.