kumenta do małej rozprawki, którą piszę kończąc prawo... Pani znasz to miasto?
— Wychowywałam się w niem do ośmnastu lat. Byłam na pensyi pani Lhermitte, której zakład styka się z więzieniem.
Słysząc te słowa, Paweł zarumienił się aż po białka oczu.
— Mieszkałem w „Hotelu Prefektury“, który się znajduje naprzeciwko... — wyjąkał.
— W Hotelu, którego okna wychodzą na wielki dziedziniec pensyonatu, co jest bardzo niedyskretnie... — rzekła Honoryna ze śmiechem. Podróżni przyglądali się nam podczas rekracyi w sposób żenujący, a najmniejsze swawolnice, odpowiadały im grymasami... — Zostawiłam tam przyjaciółkę, mało co młodszą od siebie, Paulinę Lambert, z którą prowadzę ciągłą korrespondencyę... Rodzice jej mieszkają w Paryżu... — Prawdopodobnie ujrzę ją tutaj wkrótce, bo przecież wiecznie na pensyi pozostawać nie może.
Paweł znowu się zaczerwienił.
— Panna Lambert, mała brunetka bardzo ładna i bardzo żywa?... Czy ta?... — zapytał.
— Ta sama... Czyś jej się pan przyglądał tak jak owi nieceremonialni podróżni, o których mówiłam przed chwilą?
— Nie pozwalałem sobie przypatrywać się jej, alem ją widział w towarzystwie młodego zachwycającego dziewczęcia, i jeżeli wiem jej nazwisko, to ztąd, że raz przechodząc w niedzielę około pensyona-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/16
Ta strona została przepisana.