gniętemi brwiami, zdawał się być dręczonym, czarnemi myślami.
Nagle podniósł głowę, wyciągnął rękę do guzika od dzwonka elektrycznego umieszczonego przy kominku i nacisnął guzik.
W biurze kassy odezwało się dzwonienie.
W parę sekund zjawił się kassjer.
Był to mały człowieczek czterdziestoletni, chudy, lecz z miną nadzwyczaj intelligentną.
— Mariet, — rzekł Paskal do niego, — skończyłeś pan z listami płacy?
— Już, panie....
— I wynoszą?...
— Dwanaście tysięcy sto sześćdziesiąt pięć franków.
— A w kassie masz?
— Dwa tysiące franków, z których już popłaciłem werkmajstrów.
— Dobrze...
Paskal otworzył szufladę biurka, wyjął z niéj paczkę biletów stufrankowych, które przeliczył i podał kassjerowi.
— Oto jest trzynaście tysięcy franków... — rzekł do niego.
Kassjer wziął banknoty.
Paskal dodał:
— Jak stoisz z wyciągiem z inwentarza?
— Już skończony, proszę pana...
— Kolumny?
— Podsumowane.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/161
Ta strona została przepisana.