Paskal wzruszył ramionami.
— Bagatela w porównaniu z tak ogromnemu wypłatami! — odpowiedział.
— Dla czego pan nie spróbujesz pomówić z się siostrą swojéj żony, panią Berthier? — rzekł kagsjer. — Od chwili jak została wdową, rozporządza ona, bez kontroli, bardzo znacznym majątkiem... — Ona kocha pańskiego syna, czuje sympatyę dla pana...
— Krok mój byłby bezużytecznym... — Ja znam Małgorzatę... ona nigdy nie chwaliła moich przedsiębiorstw... — Żądanie moje przyjęłaby z pewnością tak, jak gdyby go nie słyszała... — Zresztą, wierzę w jej przywiązanie do mego syna, ale nie w jéj sympatyę dla mnie...
— No, to wierzyciele poczekają na procenta... Będą woleli czekać, niż narazić swoje wierzytelności.
— Niektórzy przyjęliby odroczenie terminu... inni byliby nieubłagani... — a do tych ostatnich należy hrabia Robert de Terrys...
— Sądziłem, że on jest pańskim przyjacielem...
— W interesach nie ma przyjaźni... — Czy wiesz pod jakiemi warunkami hrabia powierzył mi milon?
— Tak, — zobowiązałeś się pan zwrócić tę summę w ratach po dwakroć sto tysięcy franków, wraz z procentami.
— Zatém 31 grudnia musiałbym mu wypłacić dwieście pięćdziesiąt tysięcy franków, gdyż w przeciwnym razie cała należytość będzie odrazu wymagalną... Otóż, ponieważ ów milion stanowi posag jego
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/164
Ta strona została przepisana.