mionami... — Czyś pan tak goły, że nie masz kilku papierków Garata na moje usługi? — No, to się pan sam wydobywaj z kłopotu... — Ja zaliczek czynić nie mogę... moje fundusze mi na to nie pozwalają... — Ja tam jestem znany... muszę zmienić skórę... będę miał mnóstwo różnych wydatków... — Ale domyślam się.... — może się panu zdaje, że ja blaguję, aby pana okpić... A więc! człowieku niewierny, czytaj!
Leopold wydostał „Petit Journal“ schowany do kieszeni w restanracyi ojca Baudu i podał go Paskalowi wskazując parę wierszy palcem.
Przedsiębiorca wziął ów rozpowszechniony dziennik i przeczytał w miejscu wskazywanem mu przez zbiegłego więźnia:
„Otrzymaliśmy wiadomość drogą telegraficzną, o śmierci Roberta Vallerand, deputowanego z Aube, (okręgu Romilly). — Jest to prawdziwa strata dla Izby i dla kraju.“
Paskal już nie powątpiewał.
— Wiele ci potrzeba? — zapytał idąc do biurka.
— Trzy tysiące franków... — Potém się porachujemy.
Siostrzeniec Roberta Vallerand otworzył szufladę służącą mu za kassę, wyjął z niej banknoty i podał Leopoldowi, który je schował do kieszeni z jawném zadowoleniem.
— Dziś jeszcze będę w Viry-sur-Seine...
— Kiedyż się zobaczymy?
— Jak będzie można najprędzéj...
— To bardzo niepewne...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/185
Ta strona została przepisana.