— Czyż byś pani miała mnie dręczyć nieubłaganém milczeniem?...
— Nie mam pani nic do powiedzenia.
— Pani wiesz kto jestem...
— Wczoraj widziałam panią po raz pierwszy... Nic nie wiem o pani, nawet jak się nazywasz...
— Niegdyś byłam kochana przez Roberta Vallerand... Kochałam go... Oddałam mu się.. Z miłości téj urodziło się dziecię, które mi zabrano i o które się upominam... Mój ojciec, narzucając mi obrzydłe małżeństwo, uczynił mnie najszczęśliwszą z kobiet... Dziś jestem wdową, wolną, niezmiernie bogatą... Dziś pragnę odszukać córkę i żyć tylko dla niéj... Oddaj mi ją pani!...
— Powtarzam po raz trzeci nic nie wiem o niczém. Nadaremnie więc byłoby pytać mnie dłużéj, nic nie odpowiem.
— Po cóż taka surowość?... zapytała Małgorzata dusząc się od łkania! — Upór twój jest zarówno nieużyteczny jak okrutny! — Napróżno milczysz. Czego ja uczynić nie mogę, dokona sprawiedliwość...
Powiem, dowiodę, że Robert Vallerand miał córkę... Dowiodę, że ta córka jest moją... Księgi stanu cywilnego w Romilly tego samego dowiodą!... — Muszę się dowiedzieć co się stało z tém dzieckiem, aby jéj oddać spadek po ojcu... ona musi być odnalezioną!... Gdy cię sąd będzie badał będziesz musiała odpowiadać!!...
— Sędziom powiem tak samo jak i pani; Nic nie wiem! Zapytajcie zmarłego!
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/199
Ta strona została przepisana.