— Rozumie się...
— Ale na pierwszém mamy tylko pokój przyległy do pokoju choréj, a ta biédna pani mówi głośno, co byłoby dla pana nieprzyjemném...
— Prawda... — przygotuj numer dziewiąty na drugiém piętrze.
Wiktorya wyszła.
Jegomość w niebieskich okularach przysłuchiwał się téj rozmowie.
— Zdaje się, że tu macie chorą osobę? — rzekł.
— Tak panie,.. jakąś nieznajomą... damę bardzo porządną, która wczoraj przyjechała do Romilly zupełnie zdrowa, a która niedawno wróciła z zamku Viry-sur-Seine z zapaleniem mózgu i maligną.
Słysząc, że oberżysta wspomniał: o Viry-sur-Seine, podróżny szybko podniósł głowę i spojrzał na niego.
— Z maligną?... — powtórzył.
— Niestety! tak...
— I jakaż może być przyczyna tak nagłéj choroby?
— Ta pani wczoraj przyjechała do zamku... — Powróciła dziś rano... — Musiała ona czuć dla pana Valleran silne przywiązanie... — Niespodziewana wiadomość o jego śmierci wywarła na niéj takie wrażenie, że tam zemdlała i powróciła prawie umierająca.
— Ta pani jest jeszcze dosyć młoda? — zapytał jegomość w okularach.
— Ma od trzydziestu do czterdziestu lat i jest bardzo piękna.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/206
Ta strona została przepisana.