— Czy ten krewny już nie żyje! — zapytał Leopold zuchwale.
— Wszystko się każe domyślać, że umarł...
Leopold spojrzał na rozmawiającego z nim z latwém do zrozumienia zadziwieniem.
— A! wszystko się każe domyślać że umarł?
— Bez wątpienia....
— Ale zdaje mi się, że skoro jest w więzieniu, to okoliczność ta, powinnaby być pewną...
— Był w niem... lecz uciekł...
— Z Clairvaux?
— Nie, z więzienia w Troyes dokąd był przeniesiony dla przesłuchania w charakterze świadka...
— I dawno to temu?
— Przed trzema dniami... — zręczny łotr znalazł sposób przepiłowania kraty celi leżącéj na drugiém piętrze, spuścić się na dół i umknąć przez mur...
Prawdziwa sztuka!
— Dla czegoż mówią, że umarł, skoro uciekł?
— Wczoraj wieczorem znaleziono na brzegu, poniżéj Troyes, jego czapkę z numerem więziennym... — Prawdopodobnie w nocy, podczas ucieczki, chcąc się ukryć w którym ze statków stojących na kotwicy w tém miejscu, pośliznął się i wpadł w wodę... — Lada dzień znajdą jego ciało... Takie jest mniemanie w sądzie... — Gdyby żył, poznanoby go po ubraniu więzienném i pochwycono...
— Doprawdy, rzekł Leopold Lantier, — udzie-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/213
Ta strona została przepisana.