lasz mi pan nowych i ciekawych szczegółów... Zrobię z nich użytek.
Z kolei sekretarz spojrzał ze zdziwieniem i z ciekawością na człowieka w niebieskich okularach.
— A w jaki sposób zużytkujesz pan te szczegóły?... — zapytał.
— Najprostszym w świecie sposobem... Jestem dziennikarzem paryzkim, reporterem bardzo poczytnéj gazety: „Le bon sens“, któréj pan Robert Vallerand używał dosyć często dla rozszerzania i upowszechniania swoich idei, zanim je wygłosił z trybuny...Jestem wysłany przez ten dziennik na jego pogrzeb i pojmujesz pan że się bardzo interesuję tém, co się dotycze niego i jego blizkich.
— Doskonale rozumiem, mój panie... masz pan słuszność, to jest sposób najprostszy...
I sekretarz dumny z tego, że się znajduje w stosunkach z reporterem dziennika paryzkiego uklonł się Leopoldowi.
Ten ostatni odkłonił mu się i ciągnął:
— Pan Vallerand był bogaty, wszak prawda?
— Co do tego, opinie są rozmaite.
— Jakto?
— Co się tycze nieruchomości, nasz deputowany posiadał tylko zamek i majątek Viry-sur-Seine, których wartość nie przenosi lub trzech kroć stu tysięcy franków….. Cały więc majątek miał w gotowiźnie... Według jednych posiadać on miał kilka milionów... Według drugich miał się tylko dobrze... —
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/214
Ta strona została przepisana.