— Gotowa jestem wskazać panu wszystkie pokoje...
— Przedtém mam pani zadać niektóre pytania...
Urszula zadrzała lecz ukryła swoje wzruszenie i odrzekła:
— Jestem na rozkazy pana sędziego.
Jegomość w niebieskich okularach wydostał ze swego futrzanego palta książeczkę ołówek i zdawał się robić notatki co do rozkładu i umeblowania przedsionka, lecz jedynym celem tego wybiegu było uniknąć spojrzeń Urszuli, które się kilkakrotnie na nim zatrzymały.
Urzędnik rozpoczął badanie.
— Niewiadomo pani, — rzekł czy pan Vallerand nie zostawił testamentu, bądź tu, bądź u notaryusza?...
Zapytanie to było dla Urszuli kłopotliwém.
Nastąpiło to, co była przewidziała.
Trzeba było puścić się krętą drogą, która może nie była bez niebezpieczeństw.
Sędzia pokoju powtórzył swoje zapytanie.
— Nie wiem panie... — odpowiedziała pani Solliér.
Leopold Lantier, udając że nieprzestaje spisywać mebli, podwoił uwagę.
— Ona nie przestanie kłamać... — pomyślał, — wybornie! Tajemnica będzie dobrze strzeżona. Wyborny atut w mojéj grze!
— Tak więc — ciągnął sędzia daléj — pan Valle-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/223
Ta strona została przepisana.