spowodowały ten nieszczęsny wypadek? — mówił znowu sędzia pokoju.
— Tak, panie.
— Kto była, ta damą?
— Nie znam jéj. — Nigdy jéj nie widziałam...
— Czyś pani tego pewna?
— Najzupełniéj.
— Żałuję mocno, że pani prawie o wszystkiém nic nie wiesz... — Teraz dokończę swego zadania... — Pewno przykładając lub zdejmując pieczęcie znajdziemy wyjaśnienia, których nam obecnie brak zupełny... — Proszę nas prowadzić...
Urszula nic nie odpowiedziawszy skłoniła się i skierowała do pokojów a sędzia rozpoczął swoją czynność.
Otworzono wiele szuflad, w których były klucze, ale ich nie przeglądano.
Jeden rzut oka wystarczał dla zdania sobie sprawy z tego co się w nich znajdowało, poczém przykładano pieczęcie.
Zbiegły więzień z łatwym do zrozumienia zajęciem śledził te formalności, które dla kogo innego wydawałyby się zbyt długiemi i nudnemi.
Dla niego zawierały one wiele wskazówek i błogosławił urzędnika, który mu dał możność widzenia i słyszenia wszystkiego.
Weszli do pokoju gdzie leżał zmarły.
Lantier rzucił ukradkowe spojrzenie na stolik, o którym słyszał mówiącego Roberta do Urszuli w chwili skonu.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/226
Ta strona została przepisana.