— Czy żaden jeszcze nie poszedł w którą stronę?
— Od godziny, żaden.
— Dziękuję panu.
— Nie ma za co.
Officyalista wyszedł z sali passażerskiéj i Lantier został osłupiały i wściekły, mówiąc sam do siebie.
— Straciłem ślad, to rzecz widoczna!! — Ta Urszula nie jechała na stacye!... Powóz zawiózł ją gdzieindziej... — Cóż czynić? — Gdzie ją szukać?... — gdzie ją odnaleźć? Mój piękny plan upada i jestem zrujnowany jeszcze przed tém nim zostałem bogatym!!
Uczynił gest wściekłości, wyszedł z dworca i dodał zacisnąwszy zęby:
— Jednakże może nie wszystko jeszcze stracone... W Paryżu to, przy ulicy Piramid, przy domu notaryusza trzeba czuwać. — Nic mi nie pozostaje już do czynienia, lecz co tutaj było łatwém, tam będzie prawie niemożliwém i rezultat jest bardzo wątpliwym...
Zbiegły więzień czując, że mu się robi zimno, skierował się do „Kawiarni podróżnych“, któréj światło widział błyszczące przez szyby pokryte gęstą parą, jak gdyby przez mgłę.
Zaledwie przestąpił próg zakładu, gdy twarz jego zabłysła żywą radością.
Ujrzał Urszulę siedzącą samą przy małym stoliku i przeglądającą ryciny jakiegoś illustrowanego pisma.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/240
Ta strona została przepisana.