twoich rzeczy, które zaniosą do Hotelu Prefektury, gdzie się zatrzymamy dopóty, póki nie załatwimy koniecznych sprawunków...
— Żałoby, czy tak? — zapytała smutno Renata.
— Tak, pieszczotko. — idź prędko.
— Inie wrócę już tutaj?
— Wrócisz jako gość, jeżeli ci się podoba, lecz nie jako pensyonarka.
— Mam tu przyjaciółkę, którą bym pragnęła uściskać nim wyjadę, pożegnać... — wyjąkała Renata.
— Paulinę Lambert? — rzekła przełożona.
— Tak, pani.
— Idź do swego pokoju, kochane dziecię... Poproszę Paulinę, aby się za tobą udała i będziecie się mogły pożegnać.
Renata wzięła panią Lbermitte za ręce i uścisnęła ją z wylaniem mówiąc:
— Ach! jakżeś pani dobra! Byłaś nią zawsze dla mnie i będę ci wzięczną całe życie...
Przełożona uściskała Renatę, która ze smutkiem odeszła...
— Niebiańska dusza!... anielskie serce!... — rzekła, gdy dziewczę zamknęło drzwi. — Zasługuje ona na to, aby była szczęśliwa!
— I będzie nią, — odpowiedziała Urszula.
Przyszedłszy do swego pokoju, Renata stosując się do otrzymanego zlecenia, włożyła najskromniejszą i najciemniejszą suknię.
Serce jéj było wezbrane i łzy płynęły po jéj twarzy podczas ubierania.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/257
Ta strona została przepisana.