Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/259

Ta strona została przepisana.

zresztą dosyć znaczne, gdyż pan Vallerand był hojny); oszędności przedstawiane przez bilet bankowy, kilkanaście lujdorów i srebrną monetę.

XXXIII.

Wydawszy polecenie Paulinie Lambert, aby się udała do pokoju, w którym czekała Renata, pani Lhermitte połączyła się z Urszulą w salonie.
Paulina bardzo niespokojna, spiesznie się udała do przyjaciółki.
W kilku wyrazach Renata oznajmiła jej o straszliwym ciosie, jaki ją dotknał.
Obie panienki płakały razem przysięgając nigdy nie zapominać o sobie i zawsze się kochać.
— Koniec końcem, dokąd ty jedziesz? — zapytała przez łzy Paulina.
— Czyż ja wiem? — Pojadę tam, gdzie mnie zawiozą.
— Może do Paryża?
— Tego siobie nie życzę...
— Dla czego? — Paryż jest straszliwe miasto, napełniające mnie obawą.
— Co ty mówisz, moja droga! — odpowiedziała żywo Paulina. — Przeciwnie, Paryż jest prześliczném miastem... rajem! rajem dla młodych dziewcząt! Rodzice obiecali mnie odebrać na przy szły rok... W Paryżu, mam nadzieję, że znowu cię ujrzę z tobą