— A więc! szepnęła Renata spuszczając głowę, — jeszcze tajemnice!...
Urszula pragnąc przerwać rozmowę, która ją nadzwyczaj kłopotała, uściska młodą panienkę i wyszła z nią za koniecznemi sprawunkami.
Lantier klęcząc ciągle na dywanie z uchem przyłożoném do dziurki od klucza, nie stracił ani słowa z rozmowy dwóch kobiét.
Jak tylko wyszły z pokoju, opuścił swój punkt obserwacyjny i usiadł przy stole, na którym czekała wystygła kawa.
No, no, no, — pomruknął; — odkrycia bardzo ciekawe i bardzo interesujące!... A! mała nie wié czyją jest córką... Nie wié dokąd jedzie... Nie domyśla się, że na nią czekają miliony... Nawet nie wié jak się pani Sollier nazywa! — Sapristi! — ależ to wszystko daje mi w ręce mnóstwo atutów!
„Jutro wieczorem stara i młoda pojadą pociągiem o szóstéj minut dwadzieścia... Ani jedna z nich