— Od Longueville do Maison Rouge, — mówił sam do siebie, — pociąg idzie dwadzieścia pięć minut, to więcej niż mi potrzeba; czasu do działania; tam z niemi skończę...
Zamknąwszy „Przewodnika“, który położył przy sobie na siedzeniu, wydobył jeden z tych długich, noży, a raczej sztyletów zwanych „nożami z Nontron“; otworzył go i przyjrzał się jego ostrzowi grubemu, długie mu i zaostrzonemu.
— Straszna to broń... szepnął z uśmiechem. — Dwa pchnięcia i wszystko będzie skończone. Dziedziczka i ochmistrzyni powędrują razem na tamten świat... Będę miał list i niech sobie policya odkrywa kto był sprawcą; — Będzie to drugie wydanie sprawy Jud’a... — Tajemnica, którą pani Urszula otacza córkę Roberta Vallerand przyczyni się do zagmatwania sprawy... — Mój kuzyn Paskal będzie mi winien pyszną świecę... i jeden ładny milionik.
Minięto przystanek Savères.
Leopold wysunął głowę za szybę lecz ją natychmiast cofnął.
Oślepił go śnieg padający dużemi płatami. Cała okolicą nikła pod grubą białą powłoką.
Gwałtownie wiejący wicher rył bruzdy w téj powłoce... i wszędzie gdzie tylko droga prowadziła pomiędzy przekopami, zawieje utrudniały przejazd.
Przybyto nie bez nowego opóźnienia do Longueville, gdzie pociąg zatrzymywał się przez kilka minut.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/277
Ta strona została przepisana.