Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/280

Ta strona została przepisana.

które pani Sollier miała mu podać, Leopold wsunął ją pod palto i pochwycił za nóż.
— Oto są proszę pana — rzekła Urszula podając bilety.
Nędznik miał uderzyć.
Nagle dał się słyszeć kilkakrotnie gwałtowny huk i pociąg, którego bieg ciągle się zwalniał stanął zupełnie.
Lantier cofnął się. osłupiały.
— Co się to stało, pianie? — rzekła żywo Urszula strwożona wystrzałami? — Co to znaczy?
— Nie wiem — odpowiedział fałszywy kontroler.

II.

Na całéj długości wagonu panowało wielkie zamieszanie.
Słychać było jak szyby zsuwano, otwierano drzwi.
Głosy drżące z przestrachu odzywały się to z téj to z owéj strony, zadając niezrozumiałe pytania.
Z kolei zapytąłą Renata.
— Mój Boże, to jest panie? — GCzy jesteśmy w niebezpieczeństwie?
Lentier drugi raz odpowiedział:
— Nic nie wiem.
Nie kłamał.
Nie mógł sobie wytłómaczyć wystrzałów i trzymania pociągu.