Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/302

Ta strona została przepisana.

— Zapewne, interesa są w porządku, — rzekł pan de Terrys, — ale chciałem miéć zapewnienie z twoich ust, że w razie mojéj rychłéj śmierci będziesz w możności dotrzymać zobowiązań zaciągniętych względem mojéj córki... — To zapewnienie samo tylko mogło odpędzić z mojéj myśli wątpliwości zrodzone przez niekorzystne pogłoski.
Lantier zbladł.
— Niekorzystne pogłoski?
— Tak.
— Jakie?
Hrabia zawahał się.
— O mów pan, proszę! — zawołał przedsiębiorca. — Attakują mnie! Powinienem o wszystkiém wiedziéć, chcąc się skutecznie bronić potwarzy...

V.

— Mój Boże, kochany Paskalu — rzekł po chwili hrabia — o potwarzy w ścisłém znaczeniu tego wyrazu, nie ma mowy... W pogłoskach o których mowa, złośliwość nie ma żadnego udziału... — Mówią o chwilowych kłopotach zaszłych w twoim interesie. — Pora zimowa, wstrzymując roboty, nie pozwoli ci wykończyć domów, które miały być sprzedane Towarzystwu Nieruchomości w marcu, zatém zachodzi pytanie, w jaki sposób będąc pozbawionym spodziewanych dochodów, będziesz mógł dotrzymać przyjętych zobowiązań...