chora w Romilly-sur-Seine i Jovelet natychmiast wyjechał.
— Chora! — zawołał Lantier z nieudaném zadziwieniem. — Chora w Romilly-sur-Seine... — co ty mówisz?...
— Najświętszą prawdę, proszę pana... — Depeszę podał właściciel hotelu, w którym pani stanęła w Romilly... — Tak powiedział pan Jovet.
— I wyjechał wczoraj.
— Tak jest, nie tracąc ani chwili czasu...
— Czy depesza donosiła o ciężkiej chorobie?
— Szczegółów nie było.
— Czy wiesz jak się ten hotel nazywa?
— Pan Jovelet mówił nazwisko ale zapomniałem...
— Dziękuję, mój dobry Antoni... — Bardzo mnie smuci to co mi powiedziałeś.
— I jest się czego smucić proszę pana, ale miejmy nadzieję, że pani prędko przyjdzie do siebie i powróci do domu.
Lantier wsiadł do powozu.
Po głowie jego huczał uragan pomięszanych myśli.
Małgorzata chora w Romilly! — mówił sam do siebie, — w Romilly blizkiém od zamku Viry-sur-Seine, w którym umarl Robert Vallerand! — A to dziwny zbieg okoliczności!... — Zatém Małgorzata musiała znać Roberta?... — Musi tu być jakaś tajemnica, którą trzeba rozjaśnić... — Pojadę do Romilly.
Paskal wrócił do siebie, w nadziei zastania
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/311
Ta strona została przepisana.