tą to rzecz podrzędna... metryka urodzenia musi się znajdować wraz z listem pomiędzy papierami mego dawnego pana...
Małgorzatą wstrząsnęła głową.
— Od wczoraj przeglądałam je po jednemu... — odpowiedziała... — i nic nie znalazłam..
— Czyżby je pan Bertin zniszczył? — Toby mnie bardzo dziwiło...
— A zresztą, co mnie to wszystko obchodzi? — rzekła Małgorzata stanowczo. — List, jakeś mi powiedział, zapowiadał odjazd Roberta do Ameryki... — Pojadę do Ameryki... odszukam go i zażądam od niego mojéj córki...
— Ależ to być nie może! — odrzekł Prosper.
— Dla czego?
— Ameryka jest to kraj ogromny, a pani nawet nie wiesz nazwiska, aby dokonywać poszukiwań. Zatém te były bezowocne...
— To prawda, a jednak wolna i bogata, muszę za jaką bądź cenę dowiedzieć się, czy mam uściskać swoją córkę żyjącą czy opłakiwać ją umarłą! i dowiem się, choćbym dla osiągnięcia tego celu miała poświęcić majątek i życie... — Rozumiesz to, Prosperze?
— Z pewnością rozumiem, proszę pani, i aprobuję... ale trzebaby mieć punkt wyjścia... jakąś wskazówkę... początek śladu... — Czy pani wiadomo w jakim departamencie zamieszkiwała rodzina Roberta?
— W departamencie l’Aube...
— To wskazówka bardzo niepewna — A inżenier
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/32
Ta strona została przepisana.