na niego... Zatém wypadałoby ten związek przyprowadzić przed jego śmiercią, do skutku...
— To prawda, że Honoryna i jéj ojciec pokładają we mnie zaufania.
— Zaufanie nieograniczone... zastosują się zupełnie do twojéj rady... a ty kochasz Pawła...
— Jak własnego syna...
— Ja wiem, to też nie kwestyonuję lecz potwierdzam... — Jest on jedyném dzieckiem twojéj siostry którąś tak kochała... — Od lat dziecięcych byłaś dla niego matką... dowody twojéj miłości nigdy go nie zawiodły...
— Pragnę mu dać nowe...
— Ja także wiem o tém, kochana Małgorzato; więc w zaufaniu mówię o twojéj przyszłości i poproszę cię, abyś na niego wywarła silny nacisk...
— Jestem gotowa, lecz jeżeli mi odpowie że go nie czuje wcale dla Honoryny miłości?
— Z łatwością go przekonasz przy piérwszém spotkaniu, — gdyż przyślę go do ciebie, natychmiast po powrocie do Paryża, — że miłość nie jest konieczną w początkach małżeństwa i że ona niezawodnie się późniéj objawi... — Siostrzeniec twój da się przekonać i nie będzie tak ograniczonym, aby odrzucić rękę panienki ładnéj i bogatéj, która go tylko pragnie pokochać...
— To prawda... — Paweł jest przez nią widziany bardzo dobrze... Ona by się w nim zakochała nie wiedząc nawet o tém, a jabym się temu wcale nie dziwiła...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/343
Ta strona została przepisana.