ce się pomiędzy szeregiem książek i tylną ścianą szafy.
— Oto jest skrzynka, proszę pani! — zawołał wyjmując sprzęcik ciekawego wyrobu, z cyzelowanego bronzu, i podając go wdowie.
Ta pochwyciła go chciwie i chciała otworzyć, podczas gdy Prosper zchodził z krzesła, ale wieko oparło się wszelkim usiłowaniom.
— Zamknięte! — rzekła z niecierpliwością. — Weź szczypce, młot, albo jakie bądź żelazo i oderwij zawiasy.
— Nie trzeba, proszę pani...
— Czy wiesz gdzie kluczyk?
— Nosił go pan Bertin, ów klejnocik wyrobu ślusarskiego, pomiędzy brelokami swego zegarka...
— Zegarek znajduje się w pokoju gdzie umarł. Idę po niego...
Małgorzata wybiegła i po upływie dwóch, czy trzech minut, powróciła niosąc kosztowny chronometr.
Przy łańcuszku ciężkim i wątpliwego smaku wisiały drobne breloki, pomiędzy któremi znajdował się maleńki kluczyk stalowy dziwnego kształtu, który Prosper dotknął palcem mówiąc:
— Oto jest...
Drżącą od gorączki ręką Małgorzata wetknęła ów kluczyk w zamek.
Zakręciła w nim dwa razy i skrzyneczka się otworzyła.
Naprzód wzrok wdowy padł na pęk biletów
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/35
Ta strona została przepisana.