mi dziecię, i nikczemnie odkrył błąd mój, memu mężowi! — Teraz musisz zrozumiéć dla czego Dominik Bertin, z początku tak szalenie we mnie zakochany, że dawał miliony za poślubienie mnie, późniéj mnie nienawidził i dręczył! — To była kara!...— i dla czego on nienawidził waszéj familii, z któréj najstarszy poślubił kobiétę z rodziny Vallerandów.
— Tak... tak... rozumiem... — szepnął Paskal, którego mózg był literalnie niby w ogniu. To dziecię jest moją bliską krewną... krewną Pawła... a ty ją odszukasz... będziesz kochała...
— Z całego serca! — odparła Małgorzata, która nie mogła odgadnąć złowieszczych myśli swojego szwagra. — Ileż miłości jestem winną téj ukochanéj córce, pozbawionéj od tylu lat matki! — Ach! ja jéj ten dług szczodrze odpłacę — i z Bóg wie jakiém uniesieniem szczęścia!...
— Czy jesteś, pewną, że Jovelet odkryje miejsce jéj schronienia?
— Zdaje mi się, że inaczéj być nie może...
Lantier rzekł z cicha:
— Wtedy wszystkoby było stracone! — Valta nie mógłby działać i majątek by mi się wymknął! co robić?
W téj chwili na schodach dały się słyszéć szybkie kroki i zatrzymały w sieni piérwszego piętra.
Ktoś lekko zapukał drzwi.
— Proszę! rzekła Małgorzata.
Wszedł Jovelet.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/356
Ta strona została przepisana.