Intendent nieboszczyka Dominika zatrzymał się na progu, mocno zdziwiony obecnością Paskala Lantier.
Ten ostatni był prawie bez oddechu.
Czy Jovelet trafił na ślad córki Małgorzaty?
Upadek w takim razie był konieczny, i bez ratunku.
— Wejdź, Jovelet... — rzekła żywo chora — wejdź i skróć moje cierpienia... — Możesz mówić przy moim bracie... Coś się do wiedział?... Co mi zwiastujesz?...
— Nic, pani... odpowiedział zapytany.
— Jakto nic?
— Nic, przynajmniéj z tego coby pani chciała wiedziéć.
— A ta kobiéta?... ta gospodyni?
— Pani Urszula Sollier... — Wyjechała z zamku Viry-sur-Seine.
— Kiedy?
— Przed trzema dniami... W dzień pogrzebu nieboszczyka deputowanego Roberta Vallerand...
— Dokąd że się udała?...
— Powóz odwiózł ja do Romilly... na kolej żekazną...
— A ztamtąd gdzie pojechała?
— Niewiadomo.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/357
Ta strona została przepisana.
XI.