Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/36

Ta strona została przepisana.

bankowych, lecz odrzuciła je pogardliwie na stronę i daléj — ciągnęła swoje poszukiwania.
Z mnóstwa listów wyjęła jeden i rozłożyła go mówiąc:
— Pismo Roberta! wątpić niepodobna...
Potém osuwając się na krzesło, półgłosem przeczytała następujące pismo, które tu przytaczamy dosłownie:

„Panie,

„Sprzedano panu i oddano tę, którą kochałem... Zdruzgotałeś moje serce i zmęczyłeś duszę, jak to ona uczyniła, będąc posłuszną woli ojca, którego pan zostałeś igraszką...
„Nie kochałeś jéj, bo nie kochasz nic, ani nikogo! pożądałeś jéj, ot i wszystko... Ja ją ubóstwiałem i powinienem był wierzyć miłości, któréj mi dowiodła, oddając mi się dobrowolnie...
„Ubóstwiałem ją tak, że byłbym śmierć dla niéj poniósł... Ubóstwiałem o tyle, o ile nią dziś pogardzam i chcę wam oddać obojgu, tobie i jéj, wszystko złe, któreście mi wyrządzili oboje...
„List ten jest początkiem mojéj zemsty.
„Małgorzata Berthier, zniesławiona córka ojca pozbawionego honoru, zostając twoją żoną, była już kochanką.. — Razem ze swoją pięknością wnosiła w dom twój wstyd, w zamian za miliony... — Poślubiłeś dziewicę matkę!
„Odebrałem swoje dziecko nędznicy, która nie miała odwagi oprzeć się i cierpieć dla tego, aby moją pozostać, na zawsze...