Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/364

Ta strona została przepisana.

Wysiadło kilka osób.
W ich liczbie znajdował się Paskal.
Poznał bil Leopolda i poszedl prosto ku niemu.
— Twój krok jest bardzo nieroztropny, — rzekł do niego Valta po cichu.
— To co ci mam powiedziéć nie znosi żądnéj zwłoki, odparł Lantier.
— Cóż takiego.
— Wszystko stracone.
— A! do djabła! — rzekł Leopold lekko zadrżawszy.
Paskal mówił daléj.
— Tak, wszystko stracone... chyba by się znalazł sposób...
— Więc upadek nie jest jeszcze ostateczny? — przerwał zbiegły więzień. — A toś mi strachu napędził! No, to znajdziemy sposób...
— Spodziewam się, ale w tym celu musimy się porozumieć...
— Porozummy się, lecz bądźmy ostrożni i nie pokazujmy po sobie, że sobie wyznaczamy schadzkę...
— Jestto rzecz możliwa i łatwa... — Jak jesteś zapisany w hotelu.
— Jako komisant handlowy.
— Ja również będę komisantem i będziemy uchodzić za znajomych.

XII.

— Wyborna myśl! — rzekł mniemany Valta. — Nic naturalniejszego i mniej podejrzanego.