się dowiedział w Romilly, gdyż to ztamtąd wyniosłeś tę przestraszoną minę?...
— Ztamtąd... — odparł Paskal. — Powiedziałeś że dawna kochanka Roberta Vallerand, matka jego córki, jeszcze żyła...
— Tak jest... — Widziałem ją... Słyszałem jak rozmawiała z twoim wujem i upominała się o dziecko.
— Czy wiesz kto jest ta kobieta?
— Nie wiem jak się nazywa, ale wiem, że ją przywieziono bardzo chorą z zamku Viry-sur-Seine do Hotelu Marynarki...
— Sądzisz, że ona jest umierająca... — Otóż obecnie, zupełnie ona przychodzi do siebie, gotuje się do wyjechania z Romilly i do rozpoczęcia poszukiwań za córką...
— Miljon!... — pomruknął Leopold. — Zkądżeś się o tém dowiedział?
— Wiem to z jéj własnych ust...
— Widziałeś ją... mówiłeś z nią?...
— Tak jest... — zwierzyła mi się z tajemnicy swojéj młodości... — Liczy, że jej dopomogę w poszukiwaniach...
— Zwierzyła ci się z tajemnicy? Liczy na ciebie?... — powtórzył Leopold osłupiały. — Więc ją znasz?
— Czy ja ją znam! — To siostra mojéj żony...
— Siostra twojéj żony, Małgorzata Bertin z domu Berthier! — zawołał fałszywy Valta nie zastanowiwszy się nad tym wy krzykiem.
Z kolei Paskal osłupiał.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/367
Ta strona została przepisana.