— Zkąd wiesz, że siostrą mojéj żony z domu Berthier? — zapytał patrząc uważnie na swego wspólnika.
Ten ostatni ugryzł się w język.
Strzelił on bąka i doskonale to zrozumiał ale był zdolnym do wydobycia się z niejednego fałszywego położenia i nie chcąc pozwolić aby podejrzenia Lantiera miały czas powstać i wzrosnąć, odpowiedział swobodnym tonem.
— Studjowałęm ja uważnie twoją familię, twoje stosunki i interesa, i znam je na palcach... — Masz już dowód tęgo... — Ale nie wiedziałem, że dawna kochanka nieboszczyka deputowanego z Romilly jest siostrą twojéj żony... — Zresztą mało nas to obchodzi i zastanowiwszy się dobrze, nie widzę nic strasznego....
Paskal podskoczył do góry.
— To cię nie przestrasza? — wyjąkał.
— Na honor, — nie! — To w niczém nie zmienia naszego interesu... Kochana pani będzie szukała córki i nie znajdzie jéj... ot i wszystko...
— Ona wie, że gospodyni Roberta Vallerand ma poruczone czuwanie nad dziewczyną po którą miała jechać...
— Nie znajdzie ona ani jednéj ani drugiéj. — Skoro tylko kobiéty zostaną sprzątnięte, udasz się z listem, jako jedyny spadkobierca, do notaryusza paryzkiego. Ten wręczy ci papiery, ty zniszczysz testament i koniec...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/368
Ta strona została przepisana.