— Pan de Terrys dużo podróżował. — W Indyach to dostał on zarodu téj choroby, i z Indyj przywiózł nie wiem jaką tajemniczą truciznę będącą lekarstwem n a jego chorobę.
— Daj mi więcéj szczegółowe objaśnienia.. rzekł Leopold mocno zaintrygowany.
Paskal opowiedział wspólnikowi to co mu ojciec Honoryny powierzył co do proszku z krotala zażywanego po odrobince, od lat wielu.
Przydał do tęgo, opis przerażającej sceny, której był świadkiem, po zażyciu przez hrabiego tego leku.
Zbiegły, więzień wytężył mocno swoją uwagę.
— A! więc ten człowiek robi się słoikiem trucizny! — zawołał wysłuchawszy do końca.
— Prawda, ale ta trucizna go ocala...
— Gdzież na to dowód? — Widzę tutaj położenie, które można będzie wyzyskać na twoją korzyść, zatem na naszą wspólną... — zawołał nędznik, którego oczy błyszczały.
— Nie rozumiem cię, — szepnął przedsiębiorca...
— Więc powiadasz, że hrabia proszek krotalowy zażywa w sekrecie?
— Tak, i tylko ją wiem o téj kuracyi...
— I ty nie rozumiesz jaką korzyść możemy wyciągnąć z podobnéj tajemnicy?
Paskal potrząsnął głową.
Leopold mówił daléj:
— Przypuść, że bezimienny list od prokuratora
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/374
Ta strona została przepisana.