— Ach to podłe!! to bardzo podłe!!
— Prawda, bardzo podłe!! — powtórzył Prosper.
— Ale dla czegóż zważać na zemstę podłego, którego, ze wstydem wyznaję, niegdyś kochałam? — mówiła daléj wdowa, ze straszném nerwowém wzruszeniem, — ja muszę odszukać córkę, a ten list nie zawiera najmniejszéj wskazówki... — Gdzie się ona znajduje? — Tylko ten człowiek sam może mi powiedzieć? Gdzie jest ów człowiek? — Jak on się nazywa?
Pani Bertin zaczęła znowu, szukać w skrzyneczce.
Wydobyła z niéj arkusz papieru stęplowego, który rozwinęła.
— Metryka urodzenia... — szepnęła.
Odczytała ją z chciwością.
Nagle jéj ręce zadrżały, — twarz jéj śmiertelnie zbladła; — uczyniła poruszenie zadziwienia i zachwiała się.
— Co to jest, pani? — zapytał Prosper, rzucając się do niéj z pomocą.
Małgorzata uczyniła wysiłek.
— Ach! — wyjąkała — dzisiaj wszystko rozumiem!! — Pojmuję nienawiść pana Bertin dla mojéj całéj rodziny... — Moja siostra Joanna, wkrótce po moim ślubie, wyszła za mąż za Paskala Lantier.
— A zatém?... zapytał Prosper.
— Zatém — odpowiedziała wdowa — Pascal Lantier, mój szwagier, ojciec mego siostrzeńca, Pawła, był synem Łucyi Vallerand, siostry, Roberta Vallerand... ojca mojéj córki!
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/38
Ta strona została przepisana.