Córka Małgorzaty zajmująca pokój przyległy pokojowi Urszuli Sollier, wstawszy z rana poszła dowiedzieć się o jéj zdrowie.
Blada twarz Renaty nosiła ślady bezsenności w jakiéj prawie całą noc spędziła.
Bolesna myśl zachmurzyła jéj czoło.
Dziewczę cierpiało z powodu niepewności, któréj końca nie przewidywała...
Przeklinała przypadek, który ją przykuwał do małomiasteczkowej oberży, gdy jéj wszystkie myśli ulatywały do Paryża.
— W istocie,w Paryżu miała się wszystkiego dowiedzieć; — w Paryżu poweźmie ona wiadomość czy jéj matka jeszcze żyje, — W Paryżu zdecyduje się jéj przyszłość.
— Jakże się pani masz dzisiaj — zapytała Urszuli.
— Niestety, kochane dziecię — odpowiedziała chora, — tylko sam doktór może ci to powiedzieć... — Czuję, że mi jest lepiej, ale nie wiem kiedy będę mogła się podnieść... — A jednak jeden tylko Bóg wie, jak mi pilno skrócić twoje cierpienia i powrócić spokój...
— To prawda — odpowiedziało dziewczę — że mi pilno dobić się do celu podróży i dowiedzieć się nareszcie kim jestem...
— Jeszcze trochę cierpliwości, moje dziecię...
— Przymuszam się do niéj, ale zaledwie mogę wytrzymać. — Moja gorączka, niepewność zwiększa się co dzień, co godzina... Zdaje mi się, że Bóg mi
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/382
Ta strona została przepisana.