— Zrozumiałaś dobrze...
— Wszystko to, jak mi się zdaje jest rzeczą bardzo prostą i łatwą do uskutecznienia... — Cóż ci przeszkadza zaraz mi ów list oddać?... — Pojadę do Paryża... — Zaniosę: pod wskazany adres... — W zamian za niego dostanę zapieczętowaną kopertę zawierającą rozwiązanie otaczającéj mnie tajemnicy; powrócę tutaj i tylko w twojéj obecności otworzę tę kopertę... Przyrzekam ci to uroczyście...
— To być nie może... — odpowiedziała pani Sollier.
— Nie może, mówisz! — Jeszcze raz dla czego? — Rozumiem idzie ci o dokonanie w zupełności swojéj missyi i czuwanie nademną, dziękuję ci za to, ale czyż nie ma okoliczności w któréj chęć wykonania polecenia musi ustąpić przed naglącą koniecznością? — Jakież niebezpieczeństwo może mi grozić w tak krótkiéj podróży?... — Dwie czy trzy godziny drogi i stanę w Paryżu... — Przyjechawszy wezmę powóz, który mnie zawiezie do notaryusza i odwiezie na stacyę... — Dwie lub trzy godziny na powrót... Wszystko może być w jednym dniu załatwione...
— Być może, kochane dziecię, że twoje argument a są dobre, — odpowiedziała Urszula, — nie będę się spierała, ale ja ci nie pozwolę się z sobą rozłączyć... — Nie mam prawa tego uczynić... — Ja na to wykonałam przysięgę...
— Komu?
— Temu, kogo opłakujemy... P. Bobertowi, twemu przyjacielowi...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/384
Ta strona została przepisana.