Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/387

Ta strona została przepisana.
XV.

— Nie, doktorze, odpowiedziała pani Sollier, — przez cała noc doświadczałam bolesnego rwania... — zdaje mi się, że bandaże na nodze są zbyt mocno ściśnięte...
— Zobaczymy... rzekł doktor. Pozwól pani obejrzeć chorą nogę...
— Proszę, doktorze...
Urszula odchyliła kołdrę i bandaż płócienny został ostrożnie odwinięty...
Noga i kostka ukazały się mocno spuchnięte.
Na skórze ukazywały się plamy brunatne i sine i świadczyły o wylaniu się krwi spowodowanem przez zerwanie mniejszych ścięgien...
Stłuczenie było silne, rzekł doktór, — i zupełne wyskoczenie ze stawu, którego nastawienie porwało tkanki, ale wyzdrowienie idzie zwykłym trybem, nie zachodzi żaden nieprzywidziany upadek jestem bardzo zadowolony z przebiegu choroby.
— Zatém, jest lepiéj? zapytała żywo Urszula.
— Daleko lepiej.
— Więc będę dziś mogła wstać na godzinę lub dwie, jutro puścić się w dalszą drogę?
— Ta, ta, ta, ta! zawołał doktor z wyrazistym grymasem. — Dziś wstać a jutro jechać daléj, jak pani galopujesz! — Ślicznie byś się pani urządziła. — Strzeż się, droga pani, popełnić podobne szaleństwo...