Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/389

Ta strona została przepisana.

— Boże — zawołała Renata, — takie nieszczęście.....
— Urzeczywistniłoby się niezawodnie gdyby moje przepisy nie były zachowane......
— Osądź sama, moje dziecię... rzekła Urszula. — Słyszałaś co doktor powiedział..... Czyż mogę być nieposłuszną?
Renata, która bardzo zposępniała, spuściła głowę i siedziała bez odpowiedzi.
Myślała:
— O! moja matko... moja matko... czyż będę zawsze z tobą rozłączona?... Czyż nadzieja uściśnięcia cię w moich objęciach była tylko złudzeniem?
Lekarz na nowo obandażował nogę.
— Czy jest jeszcze płyn do zwilżania bandażów? zapytał.
— Bardzo mało, panie doktorze... — rzekła Renata pokazując flaszeczkę stojącą na stoliku przy łóżku.
— Trzeba będzie kazać zrobić świeży.
— Bez nowéj recepty?
— Tak... Numer starej wystarczy dla aptekarza... Teraz, bądźcie panie cierpliwe, jeszcze raz powtarzam i pomyślcie jak straszne następstwa pociągnąć może najmniejsza nieroztropność....
Lekarz wyszedł.
— Widzisz, Urszulo, rzekła Renata jak tylko drzwi zamknął za sobą, — ośm dni w tym pokoju i na tém łóżku, a kto wie czy po upływie tego czasu jeszcze ci nie każe odpoczywać przez tydzień, zanim