Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/392

Ta strona została przepisana.

Wiersze tego romansu nikły w cieniach obecnej chwili.

fors Renata płakała długo i nareszcie zasnęła, lecz sen jéj był gorączkowy, pełen męczących marzeń.
Gdy jutrzenka na wschodzie zabarwiła horyzont, córka Małgorzaty przebudziła się złamana.


∗             ∗

Leopold Lantier przez cały dzień nie pokazał się w Hotelu Kolejowym.
Wyszedłszy bardzo rano i chcąc utwierdzić ludzi w mniemaniu, że jest rzeczywiście komisantem handlowym, puścił się do kilku sąsiednich wiosek, wałęsając się, paląc cygara i przybierając pozór człowieka niezmiernie zajętego interesami.
Powróciwszy bardzo późno wieczorem, wstał jednak bardzo wcześnie przed śniadaniem i rozgościł się w restauracyi hotelowéj, czekając dopóki listonosz nie dostarczy listów i gazet paryskich.
Dla zabicia czasu kazał sobie podać filiżankę czekolady i czytał wczorajsze gazety, a przynajmniéj udawał, że je czyta.
O dziesiątéj otworzyły się drzwi i officyalista pocztowy ukazał się wraz ze swoją torba z palonéj skóry.
Gospodarz zakładu siedział za kantorem i doda-wał wczorajszy dochód.
Listonosz rzucił cztery czy pięć dzienników na stół i zaczął przyglądać się adresowi koperty trzymanéj w ręku.