mego losu... cofać się byłoby tchórzostwem!... trzeba się dowiedzieć...
Chcąc uniknąć nowego wahania żywo otwarła kopertę, rozłożyła zawarty w niéj papier, spojrzała na podpis lecz w jego miejsce ujrzała wyrazy: Przyjaciel twojej matki.
Przeczytawszy te wyrazy, Renata uczuła w sercu niby gwałtowne uderzenie.
— Przyjaciel mojéj matki, — wyjąkała. — On mi powie o mojéj matce.... — I ja nie chciałam przyjąć tego listu... bałam się myśli otworzenia koperty...
Byłam szalona....
Z chciwością odczytała następujące wyrazy, aż nadto przekonywające, że Leopold Lantier ich autor, byłby się cieszył niejakiem powodzeniem w epoce już dosyć odległej, gdy melodramy starego pokroju kwitnęły na bulwarze Temple:
„Biedne opuszczone dziecię.“
„W skutek śmierci człowieka, który przez lat dwadzieścia, z twojéj świętéj matki, czynił męczennicę, nadeszła chwila, abyś poznała swoje urodzenie!...
„Ten człowiek samolubny i bez serca, który się ukrywał przed wzrokiem wszystkich, o działał bez względu na Opatrzność i na miłość macierzyńską, która z daleka czuwała nad tobą...
Twoja matka, śród łez niewyczerpanych, i cierpień znoszonych szlachetnie, ufna w Bogu, czekała szczęśliwéj chwili, w któréj nareszcie będzi cię mogła wezwać do siebie.
„Chwila ta nadeszła.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/399
Ta strona została przepisana.