Przysięgłam go zawsze kochać... a zdradziłam tę przysięgę! nie mam prawa się skarżyć!.
— Odpokutowałaś pani przez lat ośmnaście za chwilę słabości.
— A mogłam być bardzo szczęśliwą... To kara... Ale dziś mogę podnieść głowę — Bóg uzna zapewne pokutę moją za dostateczną i pozwoli mi odnaleźć córkę...
— A czy pan Robert Vallerand, przypuszczając że jeszczo żyje, pozwoli jéj się zbliżyć do pani?...
— On nie ma prawa mi tego zabronić... — Swoją siłę ja mam od niego samego... — metrykę urodzenia, spisaną za jego staraniem w merostwie w Romilly dowodzi, że jestem matką Renaty Vallerand... — Nikt w świecie nie może mnie przymusić, abym żyła zdała ód mego dziecka...
— Ale jak ją odszukać?
— Pojadę do Romilly... Świadkowie Roberta zapewne wiedzą co się z nim stało i powiedzą mi... Wtedy znajdę sposób wynalezienia go i zażądam swojéj córki..
Były służący pana Bertin skłonił się.
Prosperze — mówiła daléj wdowa — jestem ci wdzięczna za pośpiech z jakim przybyłeś na moje wezwanie i z całego serca dziękuję ci za to wszystko coś dla mnie uczynił... — Powtarzam raz jeszcze, że