Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/42

Ta strona została przepisana.

— Będziesz pan pilnował pałacu.
— Pani wyjeżdża?
— Tak.
— Czy pani pozwoli zapytać jak długo trwać będzie jéj nieobecność?
— Ja sama nie wiem, ale nie sądzę żeby długo... Gdyby kto przyszedł z wizytą, proszę odpowiedzieć, że mnie nie ma, nie wdając się w inne objaśnienia... W razie gdyby podróż moja przeciągnęła się dłużéj niż przewiduję, napiszę do pana...
— Zatém oczekiwać będę bądź powrotu pani, bądź listu i nowych rozkazów.
— Dobrze.
Małgorzata kazała swojéj pokojowéj przygotować walizę z najpotrzebniejszemi rzeczami, zjadła obiad w swoim pokoju i udała się wcześnie na spoczynek.
Nazajutrz rano wsiadła o kwadrans na dziewiątą do powozu i wyjechała pociągiem, który o czwartéj stawał w Romilly.
Opuścimy na czas krótki Małgorzatę Berthier, wdowę po panu Bertin i poprosimy czytelnika, aby się z nami cofnął o dwa dni w tył i towarzyszył nam do więzienia w Troyes.
Więzienie to, ciekawa budowla, któréj zwiedzenia turyści archeolodzy nigdy nie pomijają, było zbudowane, a raczéj urządzone w zwaliskach starożytnego opactwa, co mu nadawało szczególniéj ponury i złowieszczy pozór.