otrzymane ode mnie polecenie... — Siadaj pan i udziel mi prędko nowin o Małgorzacie. Naprzód gdzie ona się znajduje?...
— Na prowincyi i podróż ta była dla niej nieszczęśliwa.
Panna de Terrys zbladła.
— Nieszczęśliwa? zawołała. — Co pan mówisz. Wypadek?
— Choroba...
— Ciężka?
— Tak, ale dzięki niebu niebezpieczeństwo minęło.
— Czyś pan tego pewny?
— O! najzupełniej!... — Wiem to od ojca, który jeździł do niej do Romilly, dokąd ją wezwały interesa.
— Dzięki Bogu! — Przestraszyłeś mnie pan! — Powtórz raz jeszcze, że nie ma żadnej obawy.
— Zapewniam panią... — Moja ciotka, zupełnie zdrowa, lada dzień powróci do Paryża...
— Jakże mi pilno ją widzieć, tę dobrą kochaną Małgorzatę.
Rozmowa zdawała się wyczerpaną pod względem tego co się tyczyło pani Bertini Paweł pomimo odwagi, któréj miał spory zapas, czuł mocne zakłopotanie W chwili, gdy miał przystąpić do prawdziwego celu odwiedzin.
Nareszcie zwalczył odnawiającą się bojaźliwość i zapytał mocno zarumieniony:
— Czy pani dawno miała nowiny z Troyes?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/432
Ta strona została przepisana.