ci robić kłopotu, żądam tyle tylko, ile mi koniecznie potrzeba.
Pa skal otworzył szufladę i wyliczył sto sztuk złota.
— Dzielny gracz z ciebie, i mieć interes z tobą wybornie! — rzekł Leopold chowając lujdory do kieszeni. Teraz pokaz że mi swoją małą wieżę Nesles z ulicy Tocanier i to prędko. — Potem pójdę na obiad, bom wściekle głodny... — Jeżeli ci serce dyktuje, to cię zapraszam na ucztę...
— Dziękuję... — Odparł opryskliwie Paskal... jestem zaproszony. — Pójdźmy na ulicę Tocanier.
— Udajesz dzisiaj dumnego, — pomyślał Leopold, — ale bądź spokojny, mój poczciwcze, wkrótce to ty będziesz fundował ostrygi, trufle i szampana!...
Przedsiębierca podniósł się z fotelu.
— Poszukał w szufladzie, wyjął z niéj pęk kluczy, włożył palto i kapelusz.
— Czyś gotów? — rzekł następnie do swego wspólnika.
— Najzupełniej! — Pójdźmy obejrzeć moje mieszkanie....
Obadwaj wyszli z gabinetu, drzwi którego Paskal zamknął na dwa spusty i stanęli na ulicy.
Zachmurzone niebo koloru ołowianego, dawało ulicy Picpus straszliwie smutny wygląd.
Wiemy już o tém, że termometr znacznie się podniósł; — śnieg pokrywający dachy szybko topniał wypełniając rynny i spadając w postaci małych wodospadów na chodniki.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/452
Ta strona została przepisana.