W następny wtorek uwolniono go z więzienia.
W Troyes nic go nie zatrzymywało.
Wyjechał jeszcze tego samego dnia koleją, aby powiększyć liczbę nędzników, którzy wychodząc z więzienia i nie mając innych środków do życia prócz kradzieży, udają się na żer do Paryża.
Dzięki odrobinie pieniędzy, którą posiadał, Jarrelonge ubrał się przyzwoicie i wynajął na dwa tygodnie pokój w lichym zajeździe przy ulicy Maubert.
Zajazd leżał w sąsiedztwie szynkowni, w której bandyta naznaczył Leopoldowi schadzkę.
Zakład ojca Berluron zajmował cały dół domu przy ulicy Galande.
Tam Jarrelonge zasiadł przed półkwartkiem, pożerając kromkę chleba i kawał mięsa na zimno.
Szynkownia wybrana przez Jarrelonge’a był to właściwie mówiąc, obuch (assomoir), gdzie podawano wódkę, wino i absynt na wielkim kantorze obitym blachą mosiężną, zastawionym kuflami, butelkami i szklankami, — i na małych marmurowych stolikach.
Bez względu na szyld, którego początek sięgał bardzo odległej epoki, nie służyła ona za miejsce schadzki gałganiarzy, którzy od dawna wynieśli się z okolicy placu Maubert, niemniej jednak posiadał liczną klijentelę, nadzwyczaj, jak musimy przyznać, mięszaną.
Mnóstwo gabinetów zajmowały różnorodne towarzystwa, robotników, małych urzędniczków, handlarzy... i złodziei.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/458
Ta strona została przepisana.