— Kiedy?
— Jutro wieczorem. — Przez ten czas wystarasz się o liberyę stangreta z porządnego domu.
— Czy masz mnie zamiar oddać komu do służby?
— Tak jest.
— Któż to jest ten ktoś?
— To ja... zapewniam cię, że służba nie będzie ciężka.
— Ot co mi się podoba... aby tylko były dochody, dobry stół i dobre wino...
— Będziesz miał to wszystko.
— Ale wiesz, na kupno liberyi potrzeba mi monety... Wody spadły, w kieszeni dziura... zaliczeń czynić nie mogę...
— Dam ci pieniędzy.
— Kiedyż obejmę obowiązki?
— Jutro o czwartej będę czekał na ciebie.
— Gdzie?
— Do licha, u mnie!... — ulica Tocanier N. 10.
— Więc mogę opuścić swój zajazd?
— Możesz i powinieneś to uczynić....
— Uczynię to zaraz jutro rano... jeżeli się porozumiemy, o czem nie wątpię.... — Wiesz, dobre rachunki czynią dobrych przyjaciół! — Gdy już będzie koniec, żadnych niespodzianek... — Czy tego jesteś zdania?
— Tego.
— Za tem będziem pracowali na korzyść trzeciej osoby?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/468
Ta strona została przepisana.