— Mam kapelusz z kokardą, trochę przenoszony ale bardzo dobry... surdut ciemno-zielony z czerwonemi wypustkami; z guzikami mosiężnemi z koroną... spodnie orzechowe, biały krawat, rękawiczki białe bawełniane... kompletny uniform: — Będę dobrze wyglądał w tém ubraniu!...
— Bardzo dobrze... — Dzisiaj wieczorem włożysz liberyę a ją ci powiem co masz czynić.
— Czy obiad w domu? — zapytał ciekawie Jarrelonge, oblizując się na wspomnienie wczorajszej uczty.
— Nie..... pójdziemy dzisiaj do rogatki Tronowéj... — ale naprzód idź kupić składane łóżko z materacem i pościelą... — będziesz sypiał w pokoju jadalnym. — Masz sto franków... — Ruszaj i powracaj.
Opuśćmy na chwilę dwóch nędzników i powróćmy do Maison Rouge.
Wiemy, że Renata zdecydowała się pójść za radą listu znanego czytelnikom i podpisanego: przyjaciel twojej matki.
Powziąwszy to postanowienie, przymuszała się do udawania w obecności Urszuli Sollier, którą uważając odtąd za nieprzyjaciółkę, za wspólniczkę człowieka, który przez dziewiętnaście lat czynił sobie okrutną igraszkę rozłączając ją z matką, a która teraz, gdy ów człowiek umarł, prowadziła dalej nakazane przez niego, obrzydłe zadanie.
Zatem Renata chciała uciec.
Ale od projektu do wykonania, daleko.
Jeszcze miało upłynąć dwadzieścia cztery godzin.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/474
Ta strona została przepisana.