Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Sypialnie nie były to wielkie sale z łóżkami ustawionemi w rzędy, lecz małe pokoiki, w których stało po trzy lub cztery łóżek.
Powtarzamy raz jeszcze, że otwierać zazdrostek nie było wolno.
Pomimo to — a może właśnie z tego powodu, — ciekawość wchodziła w układy z zakazem, i chciwe spojrzenia pensyonarek, wymykając się przez ukośne szczeble, badały okna więzienia, gdzie za kratkami czasem ukazywała się twarz więźnia.
Więźnia!...
Dosyć było tego wyrazu, aby pobudzić wyobraźnię ciemno lub jasnowłosych cór Ewy.
Nie jedna, na wyrazie tym budowała romanse bardzo zawikłane i ciemne: — kraty przepiłowane stalowym pilnikiem, drabinę sznurową, ucieczkę, pogoń i t. d., i t. d.
— W lochach tych znajdują się zbrodniarze, — mówiły między sobą duże, — ale są także i nieszęśliwi, ofiary fatalizmu, niesłusznie oskarżeni niewinni, istoty szlachetne, ofiary swego... poświęcenia, męczennicy, może kochankowie...
Wtedy dziewczęta brały na seryo wymyślone przez siebie romanse, rozczulały się aż do łez i myślały:
— Ach! gdybym mogła ocalić choć jednego!! — Jak też musi być wzruszającą zmowa w celu ułatwienia ucieczki więźniowi!! — Wyrwać uczciwego zapoznanego człowieka z rąk stróżów więziennych, z rąk jego prześladowców, to byłoby prawdziwą roskoszą!