które mnie objaśnią o tem, co ty mi ukrywasz... Po co ta tajemnica? — Gdzie dowód, że ty mnie nie oszukujesz i działasz na moją korzyść!
— Niechaj ci Bóg przebaczy twoje podejrzenia... — wyrzekła z boleścią Urszulą.
— Są one uprawnione! — mówiła dalej Renata. — Jeszcze raz, precz z ciemnościami! ja pragnę światła. Ja chcę wiedzieć, z jakiego tytułu pan Robert miał obowiązek czuwać nad mojem dziecięctwem... — Chcę wiedzieć kto był moim ojcem! chcę poznać nazwisko mojej, matki... — Ja mam prawo do tego wszystkiego i rozkazuję ci mówić!
— Ależ ja nic nie wiem... nic ci nie mam do powiedzenia!...
— To być nie może...
— A jednak tak jest! — Gdy całkowicie spełnię swoje posłannictwo, gdy cię zawiozę do Paryża, a potem do Nogent-sur-Seine, jakiem odebrała rozkaz tego, który już nie żyje, lepiej mnie osądzisz, ocenisz moje poświęcenie, przekonasz się, czym-dobrze służyła twojej sprawie.
— A jeżeli — odmówię ci nadal posłuszeństwa? — odpowiedziało dziewczę.
— Ty nie mnie jesteś posłuszną, tylko ostatniej woli swego opiekuna! Opór byłby zbrodnią!...
— Opór jest obowiązkiem, kiedy mnie ktoś, chce popchnąć do tajemniczych kroków, które są dla mnie wstrętne i przerażające... — Ponieważ nie mam rodziny, ponieważ jestem dziecięciem bez matki, mogę pójść do urzędnika i oddać się pod opiekę prawa...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/483
Ta strona została przepisana.