Urszula znowu uczyniła nowe usiłowanie, aby postąpić.
Niestety, ból jeszcze straszniejszy od pierwszego, bol nie do wytrzymania, zatrzymał ją i zmusił do położenia się.
— Nie mogę! — wymówiła z rozpaczą — nie mogę!...
I zalała się łzami.
W sąsiedniem pokoju, oszukana przez list napisany przez Leopolda, Renata kończyła przygotowania do odjazdu i modliła się za matkę.
Pani Sollier zawołała na nią.
Dziewczę usłyszało jej głos i natychmiast przybiegło.
— Jestem — rzekła do niej. — Czem pani mogę służyć?
Urszula czuła, że traci przytomność; nieokreślone uczucie niepokoju, i nie wytłómaczonej obawy, ogarniało jej duszę.
Pragnęła nie być samą; — samotność ją przeradzała.
— Czy pani czego potrzeba? — rzekła córka Małgorzaty.
— Chciałam cię prosić, abyś zwilżyła moje kompresy.
— Czy pani więcej cierpisz?
— Tak jest, — cokolwiek.
— Jakiejże przyczynie przy pisujesz pani pogorszenie swego stanu?
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/489
Ta strona została przepisana.