— Dokąd? — zapytał kasyer biletów.
— Do Paryża... — odpowiedziało dziewczę, rzucając za siebie przerażonym wzrokiem.
— Której klasy?
— Pierwszej...
— Dziesięć franków, dwadzieścia pięć centymów....
Renata położyła dwadzieścia franków na deseczce okienka.
Podano jej bilet i resztę.
— A bagaże? — zapytała.
— Drzwi obok... i spiesz się pani... bo pociąg nadchodzi.
Dziewczę przestąpiło drzwi wskazane, weszła do ekspedycyi bagażów, podała walizkę i bilet urzędnikowi, który zważył lekki pakunek, zapisał go do książki, zażądał dziesięciu centymów i oddał jej pokwitowanie.
Na peronie wołano:
— Do Paryża! — proszę wsiadać...
Kasyer bagaży otworzył drzwi prowadzące na peron i rzekł:
— Przejdź pani tędy.
Renata prędko wyszła.
Jej pośpieszny chód, jej niespokojne ruchy, czyniły ją podobną do obłąkanej.
Pociąg był na stacyi.
Konduktorowie wołali:
— Maison-Rouge... Maison-Rouge...
Dziewczę zbliżyło się do jednego z nich i zapytało:
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/507
Ta strona została przepisana.