Dziwna rzecz! — Możnaby powiedzieć, że jakiś glos tajemny tłómaczył jej zdania tego listu, dwadzieścia razy odczytanego od wczoraj. Każde zdanie Wydawało jej się przewrotnem, — każdy wyraz kłamliwym.
Trudno opisać, co się działo w jej głowie przez kilka sekund.
Obłąkana, napoły szalona, zerwała się aby krzyknąć, wołać na pomoc i drżącemi rękami spuściła szybę.
Pociąg pędził jak kula armatnia.
Zimne powietrze nocy owiało twarz Renaty i to lodowate uczucie, rozpędzając jej gorączkę, sprawiło na niej nagłą reakcyę.
Dziewczę upadło na wyściełaną ławkę i wyszeptało:
— Byłam nieprzytomna! — Pa cóż to zwątpięnie? — Zkąd ten nierozsądny przestrach? — Mam że prawo wahać się i drżeć, gdy idzie o moją matkę? — Któżby na mnie zastawiał sidła? — W jakim celu? — Z jakiego powodu? — Czyż ja, której istnienie nikomu nie jest znane, mogę mieć nieprzyjaciół? Byłam szalona, lecz odzyskałam już rozum... Spieszę do ciebie, matko, szczęśliwa i ufna, aby cię już nigdy nie opuścic...
Renata podniosła szybę i kładąc się na pół w kącie przedziału, zagłębiła się w marzeniach o szczęściu i przyszłości...
Obraz młodego nieznajomego z Hotelu Prefektury w marzeniu tem także zajął miejsce i dziewczę
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/509
Ta strona została przepisana.