Urzędnik prawdę powiedział.
O sześćdziesiąt kilometrów od Paryża spadł śnieg obfity i zawiadowca stacyi Ozouer-la-Ferriére, zapowiedział telegrafem o nieuniknionem opóźnienia pociągu.
Kilka Wyrazów wyrzeczonych przez nadkonduktora do jednego z podwładnych, uprzedziły Renatę o tem opóźnieniu, które ją nabawiało prawdziwą niespokojnością.
Przypomniała sobie, co się stało niedaleko Maison-Rouge, po jej wyjeździć z Troyes z Urszulą Sollier i nie bez przestrachu mówiła sobie, że ten wypadek mógł się powtórzyć.
Co się z nią stanie, jeżeli będzie zmuszona zatrzymać się w drodze?
Do kogo się uda?
Więc jej matka będzie jej czekała napróżno?
Uwagi te napastowały umysł dziewczęcia i sprawiały jej okrutne cierpienie podczas chwilowego opóźnienia na stacyi Ozouer-la-Ferriére.
Nareszcie pociąg puścił się w drogę.
Renata się uspokoiła.
Zbliżano się do Paryża.
Niepokój nowego rodzaju opanował biedne dziewczę.
— Kogóż za przybyciem napotkam? — zapytywała sama siebie. — Jak mnie będzie mógł poznać ten co na mnie czeka?
Pytanie to pozostało bez odpowiedzi.
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/522
Ta strona została przepisana.