— Tak, niezadługo, ale nigdy dosyć wcześnie, stosownie do jej niecierpliwości.
— Zdaje mi się, że niecierpliwość ta nie może wyrównać mojej!... — Czy moja matka mieszka w Paryżu?...
— Tak.
— Niedaleko?
— Przeciwnie, bardzo daleko... na drugim końcu miasta.
— Jak ten koń wolno idzie!...
— To przez ostrożność... — Bruk obmarzł wskutek mgły i zrobił się bardzo ślizki... — Bądź cierpliwa...
— Jestem cierpliwą, panie... Ale chciałabym jak najprędzej uściskać matkę...
— Jest to uczucie bardzo naturalne, które ci zaszczyt przynosi.
— Jak się nazywa moja matka?
— Tak samo jak ty, Renata.
— Ale jej nazwisko?
Leopold odpowiedział, nadając swemu głosowi najsłodsze, najpieszczotliwsze brzmienie:
— Drogie dziecię, wiesz o tem że cię otacza tajemnica... — Będąc tylko przyjacielem i mandataryuszem twojej matki, nie mam prawa do udzielenia ci odpowiedzi... — Ona sama może i powinna ci oznajmić o tem, czego się pragniesz dowiedzieć.
— Zawsze tajemnice! zawsze! — szepnęło dziewczę z westchnieniem.
— Już one będą nie długie!...
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/527
Ta strona została przepisana.